Do dziś dnia wydawało mi się, że mam psa i królika. Po dzisiejszej nocy wiem, że to dwa potwory, bo jak inaczej ich określić w tej sytuacji ?
Któż z nas, młodych i pięknych, nie zna sytuacji feryjnej, kiedy zakładamy sobie, że skoro jest wolne to w końcu się wyśpimy. Oczywiście z założeń nici, bo idziemy spać późno, wstać musimy wcześnie i chodzimy jak zombie dopóki organizm się nie przestawi. Tupnęłam nogą, powiedziałam "basta!" i stwierdziłam, że tym razem pójdę spać przed dwudziestą trzecią (pierwotny plan zakładał "przed dwudziestą drugą", no ale... bądźmy realistami...), bo rano przecież trzeba wstać. Poduszeczka ubita, kokon z kołdry zrobiony, na zegarze 22:20 - Magda śpi...
... a w okolicach północy czuje jak coś robi sobie z jej barku najpierw teren ostrożnej eksploracji a następnie katapultę. Ponad półtora kilograma ciemności ciemniejszej niż ciemność w pokoju zastyga na moment, potem ostrożnie strzyże uchem a następnie powoli i dostojnie wraca na swoje miejsce udając, że to nie on. Samosię skatapultowało.
Sen jednak nie był do końca stracony, przewróciłam się na drugi bok w nadziei na to, że UDA SIĘ wyspać...
... a w okolicach trzeciej uszaty potworek dostał głupawki i narobił rabanu uderzając czymś (czym???) w kojec. Dobra, jeszcze nie wszystko stracone, jeszcze się uda, ale jak jeszcze raz zrobi taki numer to polecą głowy, tfu!, uszy...
... najpierw wilgotnieje mi dłoń, więc zabieram ją od źródła wilgoci, które z wrażenia wstrzymuje oddech. Udaję, że nie zauważam, że wcale się nie obudziłam i "śpię" dalej. Może sobie pójdzie i da mi spokój. Udaję chyba za dobrze, bo źródło się przybliża i chwilę później wilgotnieje mi nos i policzek. Pies obwąchuje mi twarz sprawdzając czy czynności życiowe wróciły już w stopniu zadowalającym. Twardo udaję dalej, że śpię, więc WZDYCHA mi prosto w twarz z rezygnacją i robi dwa kroki w tył. Otwieram jedno oko, żeby sprawdzić co się tam... Oczywiście ogon wpada w nieśmiałe obroty, załącza mu się popiskiwanie, bo zauważył, ciągle się patrzył. Potwór ! Na takie dictum chrypię "na miejsce" i przewracam się nieczule na drugi bok. Pies wchodzi do swojej klateczki po czym wychodzi i wzdychając ciężko poprzez pełne cierpienia "już-nie-mogę-zaraz-popuszczę" popiskiwanie idzie do drugiego pokoju. Z nowym, ukochanym dywanem mamy. Tak ekspresowo z łóżka nie wstałam nigdy dotąd.
Pięć minut później jestem ubrana i gotowa do wyjścia, bo stwierdzam, że skoro sam mnie obudził to pewnie szalenie mu się chce. Mróz kąsa moje policzki, na dworze jest jakieś minus siedemset a psu załącza się szczenięcy zachwyt nad światem i ani myśli załatwiać interesów - w moim mniemaniu - o dość wysokim priorytecie.
"No co, skoro już wyszłaś na dwór to chodź pójdziemy na jakiś baaaardzo długi spacer. Zobacz jaka piękna pogoda, no patrz!"
Słowo daję, nie mam siły się na niego wkurzać.
Skąd ja znam to budzenie?? Lizanie.. żadko, ale skomlenie i próbowanie wyjść na siłę i wietrzenie mojego kochanego ciepłego pokoiku..
OdpowiedzUsuńEh.. I najlepsze na koniec! Mój pies wstaje punkt 5.10, a człowiek w ferie chce sobie pospać!! No ale wstaje wypuszczam i idę spać dalej.. Ale kto by się gniewał na pieski ? Jak to dobrze mieszkać na wsi :)
Fajny pościk!
Pozdrawiam i zapraszam do nas :)
O Boże, to rzeczywiście dość duże udogodnienie :P U mnie jest cała wycieczka - wstać, ubrać się i wyjść razem z psem. Tak przynajmniej na 15 a docelowo na 30 minut.
Usuńniezła pobudka xD
OdpowiedzUsuńHej ;)
OdpowiedzUsuńChciałam wczoraj napisać, ale mi się net zaciął ;p
Ja mam pobudkę jak śpię z Neską w swoim pokoju o 4-6 bo wstaje dziadek wtedy ;p
Dlatego pies śpi ze mną tylko jak nie ma dziadków w domu :)
Pozdrawiamy !
Miło mi, że podoba Ci się mój blog pomimo tego, iż ma tylko 3 wpisy, z czego jeden moim zdaniem nudny do potęgi. ;)
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu obserwuję "Ptysiowego bloga" i muszę przyznać, że z chęcią czytam każdy kolejny wpis. :D
Pobudek nie zazdroszczę... nie żebym była jakimś śpiochem, ale trudno mi zwlec się z łóżka o 7:00, a co dopiero wcześniej Oo Na szczęście Fudzi z reguły śpi do 13:00. Wcześniej lepiej nie próbować go budzić. XD
:)) u nas odwrotnie, muszę ładnie zaprosić Mavericka na spacerek, bo przecież zimno i d....a mu zmarznie:))
OdpowiedzUsuńpozdrowienia dla naszego braciszka Ptysia:)
Super post, ja osobiście nie mam w łózku takiego ,,budzika'' ;P Bardzo mi miło, że odwiedziłaś mojego bloga i dodałaś się do obs. - oczywiście rewanżyk, ja jeszcze dodałam Twojego bloga u mnie na blogu po lewej stronie..:]Super blog, Ptyś jest śliczny a ty masz talent do robienia zdj. :) Będę was odwiedzać za każdym postem. Pozdrawiamy was serdecznie ;*
OdpowiedzUsuńMój budzik też nie siedzi u mnie w łóżku :P Królik sam się wbił >.< A pies zaatakował z zewnątrz xD
UsuńSkubane. Ja znajduję się poza zasięgiem psich jęzorów, ponieważ śpię na piętrowym łóżku, a jednak potwory zawsze znajdą sposób, żeby ściągnąć mnie z "wieży".
UsuńZ Ptysia, jak widzę, też twardy zawodnik. ;)
heeeeeeheeee ;d jaka rozmowa :P
UsuńSuper notka,miło się czytało :)
OdpowiedzUsuńNa psiaka nie ma bata,trzeba się zlitować i wstać, a ten jeszcze to wykorzysta ;D
Sprytny ten twój Ptyś :)
Jakbym czytała o moim psie:)
OdpowiedzUsuń...och te budzenie...w sumie do niedawna bardziej o tym czytałam bo praktyka pokazywała coś odmiennego. Cassie najchętniej śpi do 12tej a jeżeli już chce mnie obudzić to robi to w tak subtelny sposób, że jestem się w stanie na to zdecydować. Od nadejścia czasu Malwiny - mojego Sida ... no cóż...WYŁAŹ Z ŁÓŻKA BO JA TAK CHCEM I JUŻ...to norma...jestem chronicznie niewyspana...Ona nie wie co to znaczy subtelność i delikatność...Jej nabite ciałko porusza się bezwładnie w dowolnym kierunku z prędkością światła przy czym prędkość poruszania się mokrego języka po mojej twarzy jest większa od dotychczas zaobserwowanych prędkości fizycznych - chyba dzieje się to podczas gdy moje powieki zamknięte są przy mruganiu :-) ...
OdpowiedzUsuńGeneralnie...ŁĄCZĘ SIĘ W BÓLU :-) ...Ania
bardzo fajny blog, już nawet na niego wcześniej zerkałam :)
OdpowiedzUsuńja to znowu z moją whippetką nie mogę, kiedy mam możliwość w weekendy (tym bardziej teraz, gdy mam ferie) sobie dłużej pospać, a ona wcześnie na nogach i człapie tymi swoimi, długimi nóżkami po podłodze.. jak nie wstanę to zrzuca mi rzeczy z biurka. w końcu wstaję i na dworze chodzę jak zombie. ale cóż.. charty są przeurocze i nigdy nie zamieniłabym ich na inne psy!
życzę powodzenia w spaniu.. może inne noce obejdą się bez owych sytuacji. :D
pozdrawiam.
Współczuję ci ; >
OdpowiedzUsuńhehe , no to nieźle ;) Mój pies śpi całą noc a rano nie wstanie dopóki ja nie wstanę , więc mogę się wyspać.
OdpowiedzUsuńMoja również. Jak ją rano widzę to jeszcze śpi ♥ Do chwili kiedy nie zacznę się kręcić w kuchni :P
Usuńsłodki pies super blog
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie
http://majloblog.blogspot.com/
dodałam do obserwatorów liczę na to samo:);)
Współczuje ci ...mój pies mi takich pobudek nierobi ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie!!.
Dropsikowa.
ja również współczuję ... mi spajki takich numerów nie robi ;D dodałam twojego bloga do obserwowanych, mogłabyś obserwować mojego bloga ?
OdpowiedzUsuńhttp://my-dog-spajki.blogspot.com/
miło będzie gdy zostawisz komentarz.
z góry dziękuję i przepraszam jeśli nie lubisz takich komentarzy.
PS. Dopiero zaczynam ;p
PS.2 mogłabyś informować mnie o NN ?
Życzę powodzenia z twoim potworem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Tak, to męczące. Mój pies do tego jeszcze warczy i mruczy, kiedy za długo śpię. Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńAle masz budzika!
OdpowiedzUsuńKiedy włączysz funkcję drzemki, za pięć minut i tak piszczy od nowa...
Skąd ja to znam?xD
Pozdrawiamy!