Strony

piątek, 28 stycznia 2011

O spaniu słów kilka





- Chodźcie szybko coś zobaczyć !! - te słowa, zazwyczaj wypowiadane głośnym szeptem tak by przywołać nas z drugiej części domu w pierwszych tygodniach (miesiącach ? (; ) pobytu Ptysia powtarzane były z regularnością godną aplauzu.

Otóż sprawa rozchodziła się na początku o to, że mając typowe dla chartów długie kulasy nie miał co z nimi podczas spania zrobić i zadzierał tak wysoko jak tylko się da. Zresztą, pisanie w czasie przeszłym jest tutaj wybitnie nie na miejscu. Nadal zadziera, ale jakby znalazł już patent na spanie, zazwyczaj nie cuduje nadmiernie, chociaż nadal zdarza mu się nas zadziwiać. Poniżej podzielę się kilkoma typowymi dla niego pozycjami. "Na supermana" jak to określa elisse, "na wisielca", "na kręgosłupie" i wiele, wiele innych, w tym również "na gumowego psa", co wprawiło w zdumienie nawet mnie. Podejrzewam z całą powagą, że ten pies nie posiada kości.

Zresztą co tam kości. Nie wymienię ile razy patrząc na mojego śpiącego psa - bądź zdjęcia śpiących afganiastych znajomych - zastanawiałam się gdzie tu przód a gdzie tył i czy głowa jest na pewno na swoim miejscu...

Poniżej jeszcze jeden przykład typowej pozycji śpiącego Ptysia:




I jeszcze kilka innych, w tym również tworzenie kąta prostego w powyższym rogu w sposób, który nie przyszedłby mi nigdy do głowy(ciało wzdłuż drzwi, szyja i głowa przy ścianie sąsiedniej)...

Kolejnym aspektem są miejsca spania naszego psa i sprawa jego cichutkiego przemieszczania się. Otóż ma swoje trzy ulubione miejsca do spania - pod drzwiami, pod kuchenką, w legowisku. Większość czasu spędza w legowisku i zazwyczaj tam człowiek widzi go po raz ostatni wchodząc do łazienki. Wychodząc, przekonana o tym, że oto śpi sobie niewinnie w swoim łóżku idę do własnego pokoju i po drodze przydeptuje coś co niewątpliwie jest łapą Psa-Pułapki. Moja reakcja do godziny dwudziestej pierwszej - odskok, przyspieszona akcja serca - po tej godzinie, w nocy szczególnie zazwyczaj staję, patrzę w dół i staram się wykombinować co to jest i skąd się wzięło na głównej trasie przelotowej Pokój-Łazienka. Reakcja psa jest niezmiennie ta sama - podnosi powoli głowę, patrzy na nogę, która się znalazła na jego łapie i próbuje wykombinować skąd ona się tam wzięła. Później przenosi spojrzenie wyżej i tymi wielkimi ślepkami spokojnie patrzy w górę na Przydeptywacza.

Żeby się chociaż zerwał, wstał i poszedł.

Akurat. W większości przypadków czeka uprzejmie aż w końcu wyniesiesz się tam dokąd szłaś przed chwilą po czym rozkłada się dalej jak gdyby nigdy nic.

Urodzony Pies-Pułapka.

wtorek, 11 stycznia 2011

Frisbee i Sztuczki :)

Nasze stare konto na Youtube, brzmiało... hm... zbyt słodko. A mianowicie - MisiacQ.

Tak więc założyłam nowe konto - Aeaglest, i tam już będą same filmiki z Ptysiem(na starym koncie znajdowała się również moja Ginga :))

Oczywiście Ptyś w dniu kręcenia... nic mu się nie chciało. No ale jakoś to wyszło... Zobaczcie sami :)


niedziela, 9 stycznia 2011

Tak się złożyło :)

Post ten miał zawierać małą retrospekcję, ale tak się złożyło, że ani pomysłu na niego nie ma, ani uporządkowania w tym, co chciałabym wam opisać :)

Jedno słowo jednak trafnie oddaje to, co wprowadził Ptyś w pierwszych miesiącach do mojego - a może naszego ? - życia wraz ze swoim przybyciem - absolutny Chaos. Tak, wielka litera jak najbardziej jest tutaj adekwatna. Nigdy nie uważałam się za pracusia, ale jak się okazuje, nie dość, że się nie pomyliłam, to moje życie było o wiele bardziej leniwe i bezowocne niż mi się to zdawało. To, jak ten pies cudownie zagospodarował mój czas było wręcz niesamowite i tak na prawdę ciężko było się przestawić z powolnego wybudzania do 7.30 - a w weekendy do leżakowania gdzieś tam, do wczesnego popołudnia - na spacery w okolicach. 6.45. Powiem tyle, w tych pierwszych dniach absolutnie biłam rekordy Guinnessa jeśli chodzi o czas jaki zajmuje wyszykowanie się do wyjścia (; Pobudka o 6.30 i niecałe dziesięć, w porywach piętnaście minut później moje zaspane ja staje w drzwiach. Mówię wam, dla osoby wstającej w porywach o godzinie dwunastej jest to wyczyn godny uwiecznienia w jakiejś księdze.

No, ale między Bogiem a prawdą - wyboru nie miałam - młody upominał się o uwagę teraz, zaraz natychmiast i groził sikaniem na dywan w pokoju rodziców. Problem jest taki, że gdzie jedne groźby nie są spełniane, inne niestety tak i w ten sposób w pierwszych dniach nieszczęsny dywan zaznał więcej wilgoci niż przez całe swoje życie.* Skurczybyk był i jest dobry, szybko nauczył się, że jak stanie piszcząc pod drzwiami cały dom w te pędy skacze do smyczy, do klamki i lecimy sprintem na trawę. Teraz, chociaż wiem już, że czasami bestyjka robi to dla samej satysfakcji wymuszenia wyjścia - prawda jest taka, że jakby mógł to by z dworu nie wracał (; - to i tak daję się nabrać, tak jak i on próbuje tej sztuczki, chociaż wie, że szansa na to, że ktoś z nas "łyknie" haczyk jest znikoma. Ale jest.

I tak oto razem z siostrą szkoliłyśmy psa - siad, leżeć, a kuku, na miejsce - a pies szkolił nas - na dwór, daj jeść, nalej mi do miski, wytrzyj mi mordkę, wstawaj, pogłaszcz, schowaj buty. Faktem jest, że był chyba lepszym nauczycielem, bo pomimo wspomnianego wcześniej Chaosu w mój Leniwy Świat wprowadził również paradoksalnie... porządek. Tak oto wraz z pojawieniem się szczeniaczka zniknęły z przedpokoju kapcie - ku wielkiemu rozczarowaniu Ptysia - nagle zakończono gubienie skarpetek w drodze z łazienki do pralki (a jeśli coś się zgubiło, od razu wiadomo gdzie zniknęło...) i kilka innych mniej istotnych kwestii. Szczerze ? Nie byłam na to przygotowana. Nie wiem co sobie wyobrażałam. Pewnie, spacery na pewno, zabawy z psem, naukę, ale to, co wniósł ze sobą ten ośmiomiesięczny maluch było przez pierwszych kilka tygodni niczym jakieś stadium szoku. Nie było psa i nagle jest. Z dnia na dzień sytuacja zmieniła się nie do poznania :) Na lepsze czy na gorsze ? Skłaniam się raczej ku temu pierwszemu, ale muszę przyznać, że teraz wiem co oznaczają te wszystkie przestrogi psiarzy "Zastanów się dwa razy zanim weźmiesz psa! Przewróci ci życie do góry nogami!".

Cóż, przewrócił. Ale zmiana perspektywy i punktu widzenia z dnia na dzień okazuje się mieć więcej zalet niż wad :)

_____

*Problemem nie było tutaj bynajmniej moje lenistwo, ale fakt, że młody nie chciał sikać na dworze, o czym część z czytelników pewnie wie (;