Strony

sobota, 24 sierpnia 2013

Seminaria, seminaria!

Wybaczcie (znowu) za moją, tak długą, nieobecność. Najpierw zepsuł mi się komputer, potem egzaminy, potem nauka na oceny końcowe, potem koniec roku i finałowo chodziłam do pracy przez cały lipiec. W sierpniu pojechałam do przyjaciółki na 2 tygodnie bez Ptyśka i jakoś to tak szybko minęło...
No ale, ostatecznie jestem! Działo się u nas dużo. Nastąpił przełom w szkoleniu Młodego i w moich metodach. Sądzę, że oboje jesteśmy coraz lepsi.
Skierowaliśmy się, już totalnie pod obi. Robimy tylko to i sztuczkujemy. Z tej racji pojechaliśmy na seminarium. Nigdy nie byłam, bo przecież na frisbee się nie nadajemy, do agility... yhyhyhhyhy... Nie pomyślałam nigdy o obi, bo to taaaaaaaaaaakie nudne. Dopóki nie zaczęliśmy ćwiczyć trochę na bardziej poważnie... Wpadliśmy jak śliwki w kompot.
Natknęłam się na informacje o seminarium z Patrycją od Zoe co prawda sztuczkowe, ale obi też mogliśmy porobić więc... Ale było organizowane rzut beretem ode mnie, więc.. nie marnujemy takiej okazji, o nie!!! Jedziemy! Postanowione. Zapłacone. Smakołyki kupione, pies niewybiegany, klatka spakowana. Gotowi! Pogoda... cóż nie dopisała. Padało i było zimno. Rozbiłam się z Młodym i cieszyłam się, że wzięłam klatunie. Pies do klatki, nie męczył się, tylko spał pomiędzy ćwiczeniami zamiast nakręcać, piszczeć i szczekać.
Była jedna rzecz, nad którą zawsze się zastanawiałam - czy Ptysiek może ją robić? Czy ja dam radę? I wiecie, Patrycja nam pomogła i... mam afgana, który robi vaulty! :D
Dostaliśmy również zaproszenie na Warszawę, ale niestety nie mogliśmy z niego skorzystać.. A szkoda..
Ale wracając. Patka rozgrzała w nas pasję na nowo. Obedience stanęło otworem. Zaczęliśmy ćwiczyć poważniej i lepiej. Ogólnie, po tym seminarium muszę przyznać, że Ptysiek straszliwie się do mnie przywiązał... Jakoś tak wzmocniła się ta nasza relacja.
Więcej fotografii z seminarium z Patrycją : tutaj
Wróciliśmy i normalnie wyobraźcie sobie, że od razu zaczęłam szukać innych seminariów. To było świetne. Tyle się uczyliśmy, że żałowałam, że wcześniej z tego nie skorzystałam.
I tak oto, w tym samym miejscu - w KarpetTeamie było organizowane seminarium z Magdaleną Łęczycką. No to jak? Jedziemy! I znowu procedura ta sama. Klatka, pies i w drogę!
Nie wiedziałam na co się przygotować. Ale było źle z Ptyśkiem. To znaczy.. rozpraszał się, nie mógł się skupić. To było dla wszystkich zaskoczeniem. Bo gdy było seminarium z Patrycją, organizowane w parku, gdzie co jakiś czas rowery, ludzie z psami, głośni ludzie, to nic. Pies pracuje na 110%. A tutaj ? Cisza, spokój, ładnie ścięta trawka, fajna pogoda. A pies co? Tu powącham, tam powącham, nie chce mi się pracować.. No kurdę, szok. Po prostu szok!
Ale... to nam dużo dało do myślenia. Po pierwsze - żadnego pośpiechu. Po drugie - podstawy. To w pewnym sensie sprowadziło mnei na ziemię. Nie leć do przodu, tylko zrób z tego mocniejszą komendę. A potem bierz następną. Dowiedziała się mnóstwa.. na prawdę mnóstwa rzeczy.

Za wszystkie zdjęcie, baaaaaaaaaardzo dziękuję Kamili Późniak - Link do jej studia KamVis - kliknij tutaj

Mam już temat na następną notkę, a więc się nie bójcie. Będzie! :DDD

Pozdrawiam,
Paula i Ptyś!:D