... I zeżarł miseczkę. Tak, wcale wam się nie przewidziało. Pierwsza oznaka powrotu do zdrowia mojego psa zaraz po tym jego uśmiechu było zjedzenie miseczki karmy. No, może nie do czysta, ale i tak dość dużo. Przez chwilę zastanawiałam się, czy psu się nie pogorszyło aby :)
Ale jednak nie, dzisiaj zaś próbował metody na "może nie zauważy" przy podchodzeniu do weterynarza. Metoda ta sprowadza się do tego, że pies nieznacznie przyspiesza kiedy widzi sam budynek, a kiedy mija się drzwi próbuje zwiększyć obroty jeszcze bardziej. Uniki zdały się na nic. W gabinecie weterynaryjnym chyba wiedział co go czeka, bo od razu klapnął i niczym nie można było odkleić jego zadku od podłogi (w takich wypadkach na prawdę mam wrażenie, że to jego długie futro wrasta w wszelkie powierzchnie). Jednak w końcu się udało, temperatura zmierzona, pies odklejony, zastrzyk zrobiony i chwila pogawędki z weterynarzem podczas której pies najpierw schował się za nogami mojej młodszej siostry - dla niewiedzących przypomnę, że Ptyś ma siedemdziesiąt pięć w kłębie a jak się rozwali na dywanie to ponad sto długości - a później przeniknąć nosem drzwi (odkąd nauczył się otwierać te w naszym domu popychaniem lubi wypróbowywać tę sztuczkę). Moim zdaniem to, oraz fakt, że dzisiaj widocznie mu się nudziło uważam za dowód jego ozdrowienia.
Pogoda nie dopisuje, tak więc z psem odbyliśmy tylko krótkie spacery, bo jakoś nie uśmiecha mi się powtórka z rozrywki. Za to mogę odpowiedzieć wam na pytanie co robią znudzone afgany ? Są nieznośne :) Dzisiaj każdy szmer na korytarzu, tupanie było kwitowane szczekaniem, cudza obecność na podwórku również, więc wyczekujemy teraz promieni słońca, ładniejszej pogody i trzeba zmęczyć futro :)
Bardzo interesujący post , miło się czyta :)
OdpowiedzUsuńDobrze ,że już Ptyś lepiej się czuje .
Ja też czekam na lepszą pogodę , podobno w środe ma być 17 stopni :)