Strony

wtorek, 3 maja 2011

Opowieść Nie Byle Jaka (O NBJ)

Pewnego dnia, w pewnym mieście, gdzie było mokro. Padał deszcz ze śniegiem... Rozegrał się dramat. A mianowicie, pewien pies - Nie byle jaki, bo długowłosy, cały czarny, oprócz białych łapek. I... pewna osoba - Nie byle jaka - Trzymała smycz, z pieskiem na końcu.

- Popatrz tutaj jest piękne miejsce złozenie daru! - wskazałam piękne miejsce pod drzewkiem. Przemarzłam i przemokłam do suchej nitki, a owy Nie Byle Jaki pies, nadal szukał miejsca. - Szybciej - mruknęłam, pies jakby mnie usłyszał, nie minęło 5 minut, a juz byliśmy w domu.

I tu zaczął się koszmar! Wyciągnęłam suszarkę... O nie... SZCZOTKĘ! O MÓJ BOŻE ! :OO

I zaczęłam go suszyć, ale Ptyś miał inne zdanie, co do suszenia. Przednia łapa - czeszę, susząc i nagle... łapa znikła! Tak, moi drodzy. ZNIKŁA. Znikła pod kudłami mojego psa. Odłozyłam suszarkę i szczotkę. Złapałam za łapę i próbuję ją wyciągnąć. Nie wyobrazacue sobie mojego zdumienia, gdy napotkałam opór. Ciągnę. Nagle łeb psa, spoczął na łapie. "Nie dostaniesz" prawie ze mówiły jego oczy. Walka, to była walka z psem, który uznał ze NIE DOSTANĘ łapy, a ja uznałam ze będzie INACZEJ.

Po godzinie walki z psem - udało się. Jest suchy, teraz sobie śpi na legowisku, jak grzeczne dziecko.

Niestety... Ale, czeka nas powtórka z rozrywki, poniewaz właśnie w tej chwili... Pada... Sypie... ŚNIEG! :OO Bóg sobie chyba leci w kulki! Hey You! It's May!! NOT January vel December!!

Wybaczcie, ze nie ma "juz", poniewaz, nie wiem, czemu, ale nie chce mi się wstukać. Ale tylko na Blogspocie... ;/


ZITA.

1 komentarz: