Strony

niedziela, 26 czerwca 2011

dojrzewanie ?

     Zastanawiam się jak to jest, że jak problemy się pojawiają to nie w częstotliwości na przykład jeden na pół roku, ale lawinowo, wszystkie naraz. W naszym wypadku chyba działa prawo Murphy'ego. I jeśli coś ma iść źle to idzie, na całego ;) Ah, już dawno nie miałam powodów do tak wzmożonych wysiłków w wychowanie tego nicponia ;)
      Generalnie pies od początku miał swoje miejsce, wiedział, że je ma, ale spał w całym domu - a to pod drzwiami, w przejściu, na dywanie, czasami na legowisku. Odkąd przyszła klatka podjęłyśmy wysiłki by pies ją polubił i w końcu sie udało, ale to wciąż nie było to, bo pies dalej szlajał się po całym domu posypiując  to tu to tam. od kilku dni podczas snu jest zamykany w klateczce i mu to nie przeszkadza, chowa się tam chętnie, zasypia i przesypia czas od spaceru porannego do popołudniowego. Za wcześnie jest, by mówić o postępach lub ich braku przy zostawaniu samemu. Narazie chyba postęp robią sąsiedzi nie zwracając uwagi na upierdliwe trzaskanie drzwi ;))
     Przy okazji, niedawno wypłynął kolejny problem, który sprawił, że Młody chodzi na spacery zakratkowany. Łapie obcych ludzi za ręce. Nie jest to zawzięte szarpanie, ale chwyt i puszczenie, coś jak ludzki lekki uścisk dłoni. Tylko, że zębami. W sumie robił to już wcześniej, ale przez pewien czas to zachowanie zniknęło, a teraz jakby przechodziło podwójną aktywność, nie wiem jak wybiera sobie ludzi, bo nie każdego łapie, odwracanie jego uwagi nic nie daje, więc zamiast działać tak zadziałałam kratą. Przeżyje.
    Z ostatnich wydarzeń warto nadmienić jeszcze, że okropne z nas pańcie, bo perfidnie i bez skrupułów wykorzystuję histeryczną naturę mojego psa i przy okazji przypiłowywuję mu pilnowanie się na spacerze ;) Bawiliśmy się w chowanego - co młody się zagapił i spuścił z oczu to robiłyśmy padnij! w zboże i tylko słyszałyśmy jak galopem biega w panice po ścieżce i szuka. Dwa na trzy "padnij" skończyły się tym, że pies niczym puchatkowy Tygrysek skręcał nagle, skakał w zboże i lądował idealnie na mojej głowie. Brakowało tylko okrzyku "mam cię!". Po trzecim razie tak się pilnował, że nie było szans mu zwiać.
    Odpuściłyśmy również frisbee, machnęłam na niego ręką w tym względzie. Zita też.   
    Wakacje zapowiadają się ciekawie :))

8 komentarzy:

  1. Jeżeli Ptyś juz robił to wcześniej to jest zła socjalizacja . Nie powinniście mu wtedy na to pozwalać oraz nie powinniście czekać aż to minę . Teraz żadne "kratki" nie pomogą , musicie mu "powiedzieć" ,ze tak nie wolno ....

    OdpowiedzUsuń
  2. e-e, to nie socjalizacja, bo zaczęło się nie tak dawno temu, jakiś miesiąc, może dwa. Potem był dłuuugo spokój i wczoraj znowu zaczął. A ja nie mam zamiaru ryzykować jego odpałów, więc kratki będą w użyciu :)) Szczególnie, że dzisiaj po kratach już nie wykazywał żadnego zainteresowanie cudzymi rączkami ;3
    Bo w przeciwnym razie powiedzenie "nie" będzie polegało na kolczatce, gdyż w tej kwestii cokolwiek pozytywnego na niego nie działa :D W pierwszej fazie były pozytywne próby perswazji, po których wyszło, że pozytywnie to ja mogę sobie pogwizdać :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale pies wie o tym ,że nie może ugryź wiec nie atakuje..proste. Pies nie jest taki "głupi" za jakiego go uważasz...Psa trzeba socjalizować do końca jego życia. Socjalizacja na wieku szczenięcym sie nie kończy i dobrze o tym powinnaś wiedzieć . Pies w "kratkach" się męczy i tyle , a to go jeszcze bardziej "pobudza" do agresji wobec ludzi . Zrozum to w końcu !
    Poproś jakiegoś znajomego by ci pomógł w oduczeniu Ptysia od gryzienia rąk ...Tak go zostawić nie możesz ,bo "kratki" tutaj nic nie pomogą ,a mogą pogorszyć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana, ja doskonale wiem co to ejst socjalizacja, jak należy ją przeprowadzać i jak została, hm, nieodwracalnie spierdzielona w tym konkretnym przypadku :) Nie z mojej winy zresztą.
    A pies nie atakuje(!) w ogóle, zębami nie łapał nie mając kraty, zresztą nie widze powodów, dla których miałabym się Tobie tłumaczyć. Po raz kolejny piszę Ci: znam swojego psa lepiej niż ty, doskonale widzę co go pobudza, zachęca i zniechęca. Zrozum to w końcu ;)
    Jedyne czego nie potrafię rozgryźć to jego typowania, bo nie jest to konkretnie wyglądający, zachowujący się człowiek, ale grupa nie mająca ze sobą nic wspólnego:) I sory amore, ale nie będę trzydziestu znajomków, którzy potencjalnie mogą zostać przez mojego kudłącza olani prosić o pomoc w oduczeniu łapania rąk :) Poza tym tak jak pisałam - nie uśmiecha mi się kolczatka, wolę kaganiec.

    OdpowiedzUsuń
  5. W kagańcu pies wcale się nie musi męczyć, Pinczax. Tak samo kaganiec nie musi w żaden sposób "powiększać" agresji.
    A co do waszych... problemów, to jeszcze nie macie tak źle, bywa i gorzej, wręcz wam zazdroszczę ^^ Jaką macie klatkę, materiałową czy metalową?

    OdpowiedzUsuń
  6. zgadzam się z Voute pies w dobrym kagańcu nie nie męczy. .!
    A co postu to fajny ;)
    b. podoba mi się zdjęcie!

    OdpowiedzUsuń
  7. Gdybym się poddała, to pies by mi na głowę wlazł, dosłownie ;) A tobie więcej cierpliwości życzę, bo w końcu charta masz
    Też myślałam o klatce, ale jakoś tak nie wiem, czy jest po co kupować... Spaniel i tak prawie zawsze śpi na podłodze koło łóżka i dopiero w środku nocy przenosi się na legowisko :]

    OdpowiedzUsuń
  8. Kaganiec nie taka zła rzecz. Powiedziałabym wręcz, pożądana.
    Coś musi być w tych problemach, że gdy ich nie ma przez jakiś czas, nagle pojawiają się ze zdwojoną siłą. Mnie również to dotoczy, więc pamiętaj, że - chociaż w Warszawie - jestem z Tobą i wspieram duchowo! (:

    OdpowiedzUsuń