Strony

piątek, 15 lipca 2011

Psia filozofia życiowa


     Obserwując mojego psa i psy znajomych, rodziny czy też przygodnie napotykane na spacerach snuję sobie często domysły czysto teoretyczne, które czepiają się różnych kategorii życiowych. I tak, obserwując ostatnio mojego zbuntowanego psiego nastolatka, stwierdzam, że niektóre psy kierują się w życiu pewną filozofią albo mottem ;). O ile jednak ludzka filozofia obejmuje rozważania na temat podstawowych problemów takich jak np. istnienie, umysł, wartości, język, o tyle psia, o ile nie jest filozofią mojego psa, obejmuje rozważania nad problematyką bardziej przyziemną. Ot - miska i jej zawartość, spacer i jego długość, współpraca i jej jakość, właściciel i jego granice wytrzymałości.
      I tak chociażby znajome mi beagle i labradory zdają się wyznawać jakby grupowo filozofię więcej znaczy lepiej. Więcej jedzenia, więcej ruchu, więcej zabawy, pieszczot, miziania, aportowania piłeczki, szalonych zabawa i biegów z pobratymcami, w przeciwnym razie - więcej ujadania, warczenia i rzucania się na smyczy. Jeden znajomy beagle jeszcze rok temu doprowadzał naszego Ptysia do stanu skrajnego wyczerpania przez harce i gonitwy, ale cóż to, on chciałby więcej !
     Znowuż kundelki stanowią grono bardzo zróżnicowane jeśli chodzi o filozofie i motta - są wśród nich i skrajni wyznawcy prostej i efektownej filozofii jedz i śpij. Prostej oczywiście tylko w brzmieniu. Można przecież za dużo spać i zaspać na posiłek, za dużo zjeść i nie móc spać ;) Jest też grupa wyznająca jakiś pokrętny adrenalinizm - co cię nie zabije to cię wzmocni. Tutaj kryją się wszystkie psy szukające dreszczyku emocji (dla swoich właścicieli chyba ;)) poprzez notoryczne łamanie kończyn swoich lub cudzych. Są oczywiście i takie, które twierdzą, że żyję, by pracować i dnia nicnierobienia sobie nie wyobrażają. Są też i takie, które to, z przyczyny zwanej zazwyczaj właściciel pracują, by żyć,choć może niekoniecznie zdają sobie z tego sprawę, że gdy przestaną pracować i zarabiać na swoje utrzymanie może zrobić się kiepskawo. Mnóstwo jest też stoików, którzy ze spokojem przyjmują wszystko i nic nie jest w stanie wytrącić ich z równowagi.
     Jest też oczywiście cała gama oszołomów, które wyznają coś niczym nasze carpe diem - i rzeczywiście - każdy kolejny witają tak, jakby miał być ich ostatnim. Nacieszyć się życiem nie mogą, swoim entuzjazmem, energią i pomysłowością te wieczne szczenięta nie raz doprowadzają właścicieli do łez. Mogę się tutaj rozpisywać na ten temat i nie wymienić nawet jednej dziesiątej psiego podejścia do życia.
     Jak się łatwo domyśleć - Ptyś prezentuje podejście odmienne od wszystkich powyżej przedstawionych - gdzie jemu do pracy, wiecznego niezmordowania, aportu albo ograniczenia wyłącznie do michy i kocyka ? Gdzież jemu, histerykowi, który na sam dźwięk maszynki do strzyżenia drze japę - do adrenalinizmu ? Albo do stoicyzmu ? Nie, moi drodzy, mój pies wyznaje "najsłuszniejszą z filozofii" tzw. wtylizm lub wczteroliteryzm*. Pięknie brzmi, ale jak się "objawia" ? cóż, pewnie nie trudno się domyśleć ;) "Ptyś, idziemy na spacerek? - "W tyle to mam, chcę jeszcze pospać", "Ptyś, brudas z ciebie, chodź, wykąpiemy cię - W tyle to mam, od brudu jeszcze  nikt nie umarł", "Ptyś, nie leż w przejściu, ktoś się o ciebie potknie - W tyle to mam, przecież to nie ja się przewrócę". Nie mylić proszę z apatią, tak pięknie i flegmatycznie to to nie ma. Po prostu na większości podstawowych problemów mu nie zależy, ot, po co utrudniać sobie życie zbędnymi  przemyśleniami ;)



______________
* lub wdupizm po prostu, ale ze względu na potencjalnych czytelników, którzy szanują sobie kulturalny język użyłam zamiennika :))

4 komentarze:

  1. ciekawy post;)
    zapro do mnie;)

    dodałam sie do obserwatorów;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No to trzymam kciuki, na pewno się uda! :) Ja tylko do NKJO złożyłam, z nadzieją że się dostanę.. Na UŚu i tak miałabym zerowe szanse, poza tym chyba nie jestem gotowa na taki zapiernicz jaki jest tam na studiach.

    Czytając ten wpis byłam już prawie w 100% przekonana że mojego kudłatego dotyczy filozofia pt. 'jedz i śpij', jednak kiedy doszłam do końca tekstu z niepohamowanym śmiechem zmieniłam zdanie. 'w-tyle-to-mam' to jego ulubione motto życiowe. No chyba że o żarełko chodzi, to nagle promienieje szczęściem i energią i już nie rzuca mi wzrokiem 'idź mi z tą michą, w tyle to mam', tylko rzuca się na papu i aż się mu uszka trzęsą :D

    OdpowiedzUsuń
  3. No to trzymam kciuki nadal. A składałaś gdzieś jeszcze, czy tylko do NKJO?

    Bo bernardyny są najkochańszą rasą na świecie. Ale tylko te z rodowodem z domowej hodowli, bo niestety psy z pseudo psują tym kochanym miśkom opinię. Później się słyszy że bernardyn agresywny, że pogryzł dzieciaka, że lękliwy itp, no ale jak po kolejnym wyemitowaniu 'Beethovena' idioci idą na zysk i rozmnażają 'bernardyny' na prawo i lewo, to tak potem jest. A stuprocentowy pies tej rasy umiejętnie wychowany będzie najlepszym kompanem całej rodziny, ale zwłaszcza dzieciaków. Żywe 80-100kg miłości :D
    No i nie trzeba z nimi tyle biegać co z chartami, hihi :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Różne te psie filozofie, a tyle ich na świecie, co samych psów. Czasem sama się zastanawiam, jakież to jeszcze pomyślunki w tych moich dwóch uchaczach się kryją tylko po to, by eksplodować w najmniej oczekiwanym momencie. ;)

    OdpowiedzUsuń