Strony

piątek, 27 września 2013

Ptyś- zostań!

Zostawanie to dla niektórych, jedno z najłatwiejszych ćwiczeń. Bo cóż to za filozofia posadzić/położyć psa i odejść na parę kroków. No żadna! No problem!

Ale nie u nas. Ptysiek nigdy nie umiał zostawać, czy w domu czy na dworze na trawce. Podejrzewam dlaczego to ćwiczenie było dla niego tak trudne do opanowanie. Ten powód jest dwuczłonowy - lęk separacyjny.

Odkąd pamiętam miał z tym duże trudności. Ptyś wychował się w sforze jedenastu psów. I teraz wyobraźcie sobie, zabraliśmy go stamtąd i umieściliśmy w domu, gdzie psa żadnego.. nie było. Cisza. Spokój. Do tej pory pamiętam jego zaskoczenie.  I przyszedł dzień w którym musiał zostać całkowicie sam... no i wyszło szydło z worka. Wył. Wył przez 8 godzin. Nie chciał być sam.

Po trzech latach mogę powiedzieć, że już nie wyje. Ale komenda "zostań!" wciąż chodziła za nami jak cień i patrzyła się szyderczo. O nie! PRÓBUJEMY.

Zaczęłam w domu od samej komendy leżeć, a mianowicie - niezrywania jej. Ptysiek niestety miał takie przyzwyczajenie : leżę, ale zaraz usiądę, więc usiądę teraz, bo po co mam czekać na rozkazy? I tak kiedyś to będę musiał zrobić... Smak za smakiem, smak za smakiem. Ale przepracowaliśmy.
Następnym etapem było wychodzenie z pokoju. Tu poradził sobie nieźle. Potem uwaga.. wynieśliśmy się na dwór. W parku, w środku miasta, w każdym możliwym miejsce "Ptyś, lie! Zostań!". Coraz dłużej i dłużej... I ostatecznie to jest wynik naszej pracy :

6 komentarzy: