Strony

poniedziałek, 20 czerwca 2011

Utuczyć afgana

Zbliża się lato, pies zaczyna kręcić nosem na miskę i z tygodnia na tydzień traci na wadze. Trzeba spasować bieganie i rower, bo to ewidentnie nie pomaga. Pies przy normalnej aktywności wsuwa swoje nieśmiertelne dwieście pięćdziesiąt (przy zalecanych trzystu dwunastu) a przy byciu nadaktywnym podnosi poprzeczkę do trzystu pięćdziesięciu.
Postanowione zatem. Trzeba utuczyć afgana. W końcu powinien ważyć jakieś dwadzieścia osiem kilogramów, ostatnio kiedy był ważony miał "na liczniku" jakieś dwadzieścia sześć przecinek osiem. Google moim przyjacielem, postanowiłam jednak od chwytu psychologicznego. Sypnęłam więcej do miski. Ot, jakieś trzysta pięćdziesiąt. Może jak zobaczy więcej to z rozpędu, proporcjonalnie pożre coś ponad swoją granicę ?
Sto gram zostało. Taktyka używana przez kilka dni, spaliła, trzeba zastanowić się nad czymś innym. Google.
"do każdego posiłku dawaj mu troche słoniny "
Rozwolnienie.
"może sprubuj dać mu mokrą i suchą karme"
Saszetka była cacy przez pierwsze dwa dni. Powąchał, zostawił. Dwieście pięćdziesiąt. Będzie mi sie śnić ta cyfra.
"Od czasu do czasu bułeczkę wrocławską.... Działa naprawdę a psy uwielbiają bułeczki"
Nawet nie spojrzał.
"Co do metod - to moj weterynarz polecil dokarmianie makaronem "
O to to :D szkoda, że nie widzieliście rewolucji makaronowej jaka się odbyła pięc minut temu przy misce. Wziął go sposobem. Makaron wylądował w misce psa. Podszedł, popatrzył i serce stanęło mi z radości - wydawało mi się, że je. Kiedy odszedł okazało się, że wydziubał cały makaron z miski - kluska po klusce - i wypluł na podłogę. Nie poddałam się, zgarnęłam zmolestowany makaron spowrotem, podlałam nawet jakimś sosem i czekałam. Efekt ? Sos sumiennie zlizany, kluski na podłodze, pies poszedł spać.
"Zmień karmę"
Jassne.
"Dodaj oleju"
I to też powinniście zobaczyć. Olej rybny, z oliwy, rzepakowy powoduje miskowstręt.
"Może ma robaki"
Nie ma, jest odrobaczany regularnie.
"Chory?!"
A gdzie tam znowu, zdrów jak ryba pies-anorektyk.
"Bułka w mleku"
Mleko jest fuj, bułka też. Pańcia również chyba niefajna, skoro takie pomysły miewa.

Niedługo idziemy na morfologię, chociaż nie wiem czy będzie to aż takie potrzebne, bo od pewnego czasu Ptyś zaczął jeść normalnie jak na niego i przytył 200 gram :) Hura ! :))

10 komentarzy:

  1. Dochodzę do makaronu i myślę sobie: "jak nic wylądował poza miską", no i proszę. Patrzę na fragment o oleju i się krzywię. O ile makaronik przeszedłby u Czarnego, co do tego drugiego nie byłabym taka pewna. Radami sypać zatem nie będę, gdyż u mojego też bywa różnie z apetytem. Goodnessa natomiast to worek bez dna. Mogłaby jeść, dopóki nie zacznie jej wychodzić uszami. Mimo to wciąż szczupła nawet, kiedy nie szaleje po dworze, jak głupia. :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Fauka, ze spaleniem różnie bywa, nawet przy spaleniu o swojej porze pies powinien jedzenie dostawać. Próbowałyśmy już zresztą, ale nie ma szans, żeby ćwiczyć cokolwiek aż tyle, żeby podsunąć mu ponad 300g tych malutkich kuleczek. Poza tym po pewnym czasi (jak zje jakieś 150-200) odmawia przyjmowania karmy jako smakoli.

    Marteczka to się ciesz, że laska jest, linię trzyma, byle po sterylce nie przytyła :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Po sterylce otyłość jej nie grozi. Gadzina w miejscu nie wysiedzi, a i zadbam o to, by byle co do pyska jej nie wpadało. Nie ma przebacz.
    Ptysia podeślij Gudasie. Chłopina raz dwa nauczyłby się od amstafficy. Kilka dni przy niej, a uszy by mu fruwały przy jedzeniu, jak śmigła helikoptera. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja psina uwielbia jedzenie non stop by jadła nawet w 70 stopni jakby było ...
    Mam nadzieje ,że Ptyś nie schudnie...
    A próbowałaś dac mu jedzenie w obecności jakiegoś znajomego psa?

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja niejadka trzymam w domu już dziewiąty rok, tragedia. Je tylko kurczaka, ewentualnie indyka ale też nie zawsze, czasem trzeba go karmić z ręki, czasem grzmieć nad miską by wreszcie zjadł, bo już tydzień odmawia a jedzenie albo codziennie ląduje zeschnięte w koszu albo zostaje pożarte przez kota. Należy znaleźć sposób, ja znalazłam karmienien z ręki, dzięki temu pies nie padnie mi z głodu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedyś usłyszałam o metodzie takiej, żeby wysmarować psu miskę wędzoną rybą tak soczyście :)ja takiej metody nie próbowałam, ale pan który ją stosował mówił, że miska zostawała pusta za każdym razem. Nie wiem czy to wszystkie psy tak kochają ten uwędzony smród czy akurat tamten, ale przy psach trzeba zachować otwarty umysł i uzbroić się w kreatywność :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Mój pies też jest niejadkiem, a nawet dokładnie nie wiem ile waży. Co zje to zje, raczej mu nie wmuszam.
    Brook zje wszystko co mu się da w obecności naszego kota, byle tylko jemu nic się nie dostało.

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej :) tak czytam, czytam i tutaj już muszę coś napisać ;D mam whippeta niejadka-wybrzydzacza ;) próbowaliśmy go rok utuczyć i ktoś podsunął mi wreszcie pomysł by niejadkowi surowiznę podsunąć. Podziałało! w ciągu dwóch miesięcy 3 kg maliźnie przybyło i wcina więcej niż zalecany gramy. W końcu mu smakuje! :)
    Fajny blog, miło się czyta więc wrzucę się w obserwatorów ;) Pozdrawiam Ola z Tytusem.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja też mam whippeta, też chudzielca, choć zjada wszystko, a nawet więcej. Pożera karmę active w ilości sporo większej, niż poleca tabelka na opaknowaniu, a do tego dostaje tłuszczyk, plus czasem ryż, a czasem kleik ryżowy. I nic, chudy jak wiór, czasem wstyd go pokazać, aby nie zostać oskarżonym o głodzenie psa. Usilnie staram się go utuczyć od ponad 4 miesięcy.

    OdpowiedzUsuń