Strony

sobota, 5 lutego 2011

Zwietrzak

Cóż, był już zmarzlak, był zmoklak. Czas na zwietrzaka.
Oczywiście wszystko stopniowo, jak na razie pierwszy tydzień ferii jeszcze nie minął a pogoda uraczyła nas wszystkimi trzema typami pogody. Chyba z psem jednogłośnie głosujemy za wersją z mrozem. No dobra, ja głosuję. Nie ma błota, nie ma wody, brud i piach w ilościach śladowych. Czego chcieć więcej ?
Jeszcze dwa dni temu deszcz, chlusnął sobie niewinnie z nieba i wiedziałam, że będzie problem. Zasadniczo nawet lubię deszcz, psu też nie przeszkadza odkąd sierść mu trochę odrosła. Jednak moja tolerancja dla deszczu robi "on", kiedy temperatura wynosi przynajmniej dwadzieścia stopni a deszcz jest przyjemny. Przy kresce nieśmiało zaglądającej znad zera nie ma w nim nic fajnego. Poza tym podczas spaceru pies zbiera bród do wysokości klatki piersiowej włącznie i po trzydziestu minutach spaceru w domu czeka nas czterdzieści pięć suszenia a potem odkurzania piachu. Tragedia. Dodatkowo sprawę pogarszają kierowcy-amatorzy, którzy wjeżdżają w dziury wypełnione wodą co skutkuje większą powierzchnią psa do suszenia i gorszemu samopoczuciu drugiego końca smyczy.
Dlatego kiedy zobaczyłam dzisiejszą pogodę - wiatr - pomyślałam, że to miła odmiana po śliskich chodnikach i mokrych łapach. Kto mi powie jak mogłam być taka naiwna ? Wiatr ogólnie wieje od wczoraj, jednak robi to z taką mocą, że już raz w dniu wczorajszym pozbawił nas prądu, w dniu dzisiejszym pogoda jest jeszcze ciekawsza, wiatr się wzmógł a rankiem w niektórych partiach miasta spotkać można dachówki, gałęzie i inne rzeczy.
Ludzie nie spacerują pod drzewami, mniejszych piesków też zbyt wiele dzisiaj nie widziałam. Nie dziwota, mi dzisiaj psa kilka razu podmuch wiatru przesunął. Autentycznie, poza tym zarobiłam sobie podejrzliwe spojrzenie Ptysia w momencie kiedy gwałtowni podmuch wypchnął go do przodu. Nie wiem dlaczego... Ogólnie pogoda nie zachęcała do spacerów, ale przeszliśmy ładny kawałek,z czego większość była pod wiatr, ale podmuchy boczne i tylne to była tragedia. Szczególnie, kiedy trzeba było przystanąć na wyciąganie rzepów. Siedzącego psa mi trochę rozkołysało, ale obyło się bez upadków (także moich) :))
Także co do pogody: składam wniosek o powrót mrozów !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz